W dniu 21 grudnia 2023 roku zmarł Profesor Jerzy Gryszkiewicz. Był polonistą w naszym Liceum w latach 1963-1966. Potem służył w Marynarce Wojennej. Ostatnie lata spędził w rodzinnym Ciechocinku. Tutaj odbyło się nabożeństwo pogrzebowe w Kościele Parafialnym i Profesor spoczął na miejscowym cmentarzu w rodzinnym grobie, gdzie przed kilkunastu laty pochowana została Jego żona – Małgorzata. Pożegnalne słowa wygłosił Henryk Paweł Byra, który był uczniem Profesora.
Droga Rodzino, Szanowni Państwo,
chciałbym w imieniu mojej rodziny i swoim pożegnać Profesora Jerzego Gryszkiewicza, mojego nauczyciela z liceum i Przyjaciela. Pamiętam jak 60 lat temu przyjechał do małej miejscowości Józefów na Roztoczu koło Zamościa, by tam uczyć w miejscowym liceum. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim i pasjonował się literaturą francuską. Na lekcjach rozbudzał naszą wyobraźnię dziełami Wiktora Hugo, Emila Zoli, Balzaka i Stendhala. Prowadził też kółko polonistyczne i uczył nas recytacji. To dzięki Niemu startowałem w konkursach żywego słowa. I dzięki Niemu wybrałem też studia polonistyczne. Te zainteresowania połączyły nas na całe życie.
Imponowały mi Jego różnorodne pasje, którymi się zajmował. Był humanistą, ale też był bardzo przedsiębiorczy. Już w Józefowie rozpoczął budowę pierwszego domu. Był podróżnikiem po świecie i to za sprawą swojej wiedzy i erudycji, bo wygrywał konkursy, w których nagrodą były wyjazdy zagraniczne. Zmieniał też zawody. Po nauczaniu w liceum trafił do wojska na przesz- kolenie i został marynarzem. Ale nie tylko pływał, prowadził zajęcia w Ośrodku Metodycznym Marynarki Wojennej w Gdyni oraz został dyrektorem zespołu reprezentacyjnego „Flotylla”. Dosłużył się stopnia komandora. Lubił marynarski mundur i świetnie się w nim prezentował.
Z zawodem pedagoga nie pożegnał się na zawsze. Został wykładowcą przedmiotu „obronność” na wyższych uczelniach w Gdańsku. Dzięki temu poznał Małgorzatę, swoją ukochaną żonę. Przeprowadzili się do Łodzi i tutaj urodziły się ich córki: Lidka i Ania. Jednak Jerzy najmocniej związany był z rodzinnymi Kujawami i osiadł w Ciechocinku. Tutaj czuł się najlepiej, wśród znajomych i szkolnych kolegów. Był znany i szanowany. Za to że był życzliwy, inteligentny i kulturalny oraz miał wielkie poczucie humoru. Z Jego twarzy nie znikał uśmiech, potrafił żartować, a nawet robić dowcipy na prima aprilis. Ale zawsze Jego żarty były na wysokim poziomie, nikogo nie obrażały, wręcz przeciwnie – tworzyły przyjemną atmosferę w towarzystwie. Interesował się wydarzeniami, które trafnie analizował i oceniał, był za pan brat z nowoczesnością, korzystał z internetu.
Bardzo przeżył nieuleczalną chorobę ukochanej żony Małgosi. Na wszelkie, możliwe sposoby starał się Ją ratować. Te trudne chwile pomogły Mu przetrwać ukochane córki. Był dumny z ich sukcesów w nauce i pracy, co podnosiło Go na duchu. Był szczęśliwy, gdy założyły własne rodziny i na świat przyszły wnuki. Mocno je kochał, odwiedzał i szczycił się nimi wśród przyjaciół. Był spełniony, żałował tylko, że tak jak dawniej nie może już podróżować po świecie, bo zdrowie nie pozwalało Mu skorzystać z wielu okazji.
I jeszcze przytoczę takie osobiste wspomnienie sprzed 11. lat, jak Jerzy zaprosił rodzinę i przyjaciół na swój jubileusz 77-lecia. Obiecywał, że następny jubileusz to będą Jego 88 urodziny. No i spotkaliśmy się dziś, gdy po 88. latach okręt Komandora dopłynął do portu przeznaczenia.
Żegnaj Jurku, byłeś kochanym Mężem, Ojcem i Dziadkiem i naszym drogim Przyjacielem. Dziękujemy Ci za wszystko co uczyniłeś, za wspólnie przeżyte chwile. Składam w imieniu mojej rodziny oraz Stowarzyszenia Wychowanków Liceum Ogólnokształcącego w Józefowie wyrazy głębokiego współczucia córkom Lidce i Ani i ich rodzinom, siostrze Joli – całej Rodzinie i Bliskim.
Nasz Profesorze, spoczywaj w pokoju.